wtorek, 30 maja 2017

cmok

W piątek wbijałam się do swojego doktorka. Potrzebowałam recepty na leki, zlecenie na wykonanie zastrzyku. Badał mnie, pytał jak się czuję. Ok, tylko czasem mnie kuje w tym sutku co go to nie mam już. Popatrzył na mnie. Zrobimy tomografię. Szyja, klatka piersiowa, jama brzuszna i miednica z kontrastem. 

Strach pocałował mnie w kark. 

Wisi nade mną kilka decyzji w sprawie pracy, możliwości rozwoju... Boję się je podejmować. Nie wiem co będzie za miesiąc a chcę decydować co będę robić za rok... Tęsknię za swoim życiem sprzed. Było takie beztroskie. Przecież nie kładłam się spać i nie wstawałam z myślą o tej ciężarówce, która może mnie zabić na przejściu dla pieszych... Wtedy zakładałam, że dożyję później starości... no cóż...

sobota, 27 maja 2017

Wczoraj dowiedziałam się, że mój kolega z podstawówki umiera na raka. Umiera bo nowotwór jest w stanie bardzo zaawansowanym, rozsiał się po całym ciele.
Nie mogłam się pozbierać. Ma dwójkę małych dzieci, syn to skóra z niego zdjęta...
Nie myślę: boże, jaki młody. Myślałabym tak przed moją chorobą. Teraz myślę o tym co czują, o tym strachu. O tym co on może czuć.
Moja mama płacze. Płacze bo to dla niej nie jest czysta teoria. Płacze nad nimi i pewnie nad nami.
Nie ogarniam tego. Nikt nie powinien czegoś takiego przeżywać. Nikt.

środa, 17 maja 2017

kiedy dowiadujesz się, że jesteś chory, że masz raka a rak, gdybyś nawet nie chciał myśleć inaczej, "równa się" śmierć.
kiedy wyjesz, bo boisz się, że nie zdążysz wychować dzieci, bo boisz się, że nie będziesz widzieć jak dorastają, zakładają rodziny, śmieją się i płaczą.
kiedy nie boisz się swojego cierpienia ale tego jak bardzo cierpieć będą twoi najbliżsi gdybyś odszedł
kiedy widzisz swoich rodziców, dziadków, rodzeństwo złamane.
kiedy wszystko boli tak bardzo, że czujesz to fizycznie.

usłysz: ale właściwie to ja jestem w gorszej sytuacji bo choruje mi dziecko a ty to tylko ty.


choroba weryfikuje znajomości. i dobrze. nie warto mieć przy sobie ludzi, którzy tylko biorą nic nie dając w zamian... Ale i tak ciężko przejść nad tym do porządku dziennego.

poniedziałek, 15 maja 2017

rocznice miesięcznice

Jutro mijają 3 miesiące odkąd żyję bez piersi. Za 4 dni mija rok odkąd żyję ze świadomością choroby. 
Bardzo bym chciała mieć w pamięci tylko daty narodzin dzieci. Szkoda, że tak wyszło...

28 kwietnia skończyłam radioterapię. Skończyłam ją bez obsuw, bardzo się ich bałam, cały czas mam leukopenię. Nie przyszło mi do głowy po prostu, że dostanę znowu sterydy :D Skończyłam więc. Przez cały czas naświetlań, za radą radioterapeutki, wspomagałam się różnymi witaminami i minerałami. Miało to chronić moją skórę, wspomóc ją w regeneracji. Odczyn wyszedł tydzień później, chyba najgorzej miało się miejsce pod samą pachą ale 
i tak wydaje mi się, że nie było tragedii. Dzisiaj mogę powiedzieć, że skóra się goi :) 
Na co dzień o chorobie nie przypomina mi blizna. Przypomina mi o niej hormonoterapia. Przypominać mi będą uderzenia gorąca, które powoli się rozkręcają. W wieku 33 lat będę drugi raz przechodzić przez menopauzę. Stwierdzam, że Bóg na pewno nie był kobietą. Gdyby był, to by nas tak nie karał ;)

Aha, moja proteza, kawał mięcha który tak mnie obrzydzał na początku, daje się lubić ;) Wiecie, że ma nawet zaznaczony sutek na środku :p :D?

Miłego dnia :)