Dziś potrzebowałam trochę więcej czasu.
Więcej czasu, żeby się obudzić, rozbudzić, poczuć.
Trochę boli głowa, trochę mdli.
Hałas rani uszy, światło razi w oczy.
Poszłam z Dusią na krótki spacer. Schłodzić głowę i ogrzać twarz. Poszurałam nogami w liściach - mokre już takie, zaczynają gnić... Wolno stawiałam kroki, głęboko oodychałam. Zauważałam, odbierałam...
I chciałabym tylko mieć do kogo wracać z takiego spaceru. Mieć do kogo się wtulić, mieć z kim porozmawiać, popłakać...
Kogoś mojego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz