Dzisiaj nie ma już szyby. Jest strach, który pląta się między moimi kolanami. Czasem podnosi szpony do gardła i zaciska je. Kopniakiem go odganiam.
Dzisiaj jest prawie rok od wtedy.
Po co to pisanie? Bo ten strach, który odczuwam fizycznie jak ból - mniej boli. Oswajam go, zmniejszam, dzięki temu stoję prosto. Kiedy często wymawiam słowo rak - ono staje się mniej straszne. Dla mnie i dla Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz