Patrzysz na mnie i widzisz, że się uśmiecham.
Dobrze wyglądasz, mówisz. Piękna jesteś. Dzielna jesteś. Wojowniczko, wzorze do naśladowań. Podziwiam cię, podziwiam jak silna jesteś, jak walczysz, stawiasz czoła temu wszystkiemu.
A ja zbudowałam taki wielki i gruby mur wokół siebie. I chowam się za nim z ogromną nadzieją, żę nie dopadnie mnie tam strach i ból i świadomość drogi na której jestem i końca, który się zbliża. Bo zdarzenia ostatnich dni pokazały mi, że ten koniec jest i jaki ten koniec jest.
A ja się tak bardzo boję... Chowam się za tym murem. Nie chcę mieć świadomości tego wszystkiego. Nie chcę, żeby mnie to dopadło. Chowam się za tym murem, żeby nie płakać, nie czuć. Nieczucie jest lepsze od odczuwania. Nieczucie to trochę spokój, jakby dryfowanie na oceanie. Chcę nie czuć.
Patrzysz na mnie i widzisz, że się uśmiecham. I mówisz, że mnie podziwiasz.
To niesamowite jak łatwo można oszukać uśmiechem...
Chciałabym Cię przytulić.. kurwa mać.. przepraszam..
OdpowiedzUsuńCzasami tak straszliwie mi tego brakuje, czasami każda komórka mojego ciała wyje z tęsknoty za bliskością i czułością... czasami tak mi tego brakuje...
Usuń