Wczoraj skończyłam 36 lat.
To był piękny dzień.
Pełen wzruszeń, wdzięczności i łez szczęścia. Nie spodziewałam się, że dostanę tak wiele, że komuś będzie tak zależało na tym, żebym się uśmiechnęła, żebym się ucieszyła... A ja to właśnie dostałam - poczucie, że jestem kochana, że jestem lubiana, że komuś na mnie zależy, że ktoś o mnie myśli, dba. Dostałam czas, rozmowę, kwiaty, uśmiech, obecność... Czy można chcieć więcej?
Moje urodziny były "dniem bez raka". I naprawdę mi się to udało. Nawet kiedy musiałam odpocząć, bo emocje i chemia dały mocno o sobie znać, nawet kiedy polała się łza żalu a z gardła wyrwał szloch, to czułam spokój... I świętowałam bez sztucznego entuzjazmu.
"Dzień bez raka" był prawdziwy a nie udawany.
Jestem wdzięczna. I bardzo Was kocham ❤️