piątek, 6 listopada 2020

6.11.2020

Udało się!

Parametry krwi na tyle dobre, że lekarz zakwalifikował mnie do chemii!

I czekam teraz spokojnie. Na krześle pod ścianą. Obok innych chorych. Część czeka na wlew, część na tabletki. Część pójdzie do domu - zawiedziona jak ja ostatnio.

Ludzie rozmawiają. Głównie o zamkniętych cmentarzach, o koronawirusie, o sytuacji w Polsce... Męczące rozmowy. Zakładam słuchawki. Chce się od tego odciąć. 

4 lata temu zawsze siedziałam w kąciku. Wycofana. Nie brałam udziału w rozmowach, nie przywiązywałam się. Pamiętam tylko moją Edytkę. Jak stała pod ścianą taka drobna i piękna. Zauważalna w tłumie. Kojarzyłam ją więc, co 3 tygodnie szukałam jej wzrokiem i zastanawiałam się kim jest i jaka jest jej historia. I kiedyś usiadłyśmy obok i podpięte pod kabelki zaczęłyśmy gadać. I zaskoczyło i wtedy właśnie została moją Edytką Turbanową... Nadal mam jej numer telefonu i smsy w skrzynce... Wspominam też Jolę i Basię. Moje kochane dziewczyny. Ile razy siedziałyśmy przy małym, okrągłym stoliku na Zakładzie Radioterapii i ryłyśmy jak dzikie norki, czasami wywołując zgorszenie innych osób... Bo taki śmiech przecież nie przystoi chorym na raka...

Jola została babcią! A Basia, Waleczna Basia, nadal jest czynna zawodowo! Jak fajnie byłoby się spotkać...

Czekam na krześle pod ścianą. Ludzie przychodzą, odchodzą. Pielęgniarki biegają, dzwonki dzwonią... Czekam, czekam ze spokojem...

2 komentarze:

  1. Ludzie przychodzą, odchodzą...
    Też często wracam wspomnieniami do osób poznanych na onkologii

    OdpowiedzUsuń